Słów
kilka o spowiedzi
Osoby
wierzące i kochające Boga starają się przeżywać sakrament
pokuty i pojednania
kilka bądź kilkanaście razy do roku.
Szczególnymi
dniami, w których możemy przeżywać dar Bożego Miłosierdzia jest
pierwszy piątek i pierwsza sobota miesiąca.
W
celu dobrego przeżycia tego sakramentu należy wypełnić 5 warunków
spowiedzi:
- rachunek sumienia,
- żal za grzechy,
- mocne postanowienia poprawy,
- szczera spowiedź,
- zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.
Do
spowiedzi sakramentalnej możemy przystąpić każdego dnia tygodnia
podczas
trwania Mszy świętej.
W
niedziele i święta spowiedź odbywa się podczas każdej Mszy
świętej.
W
dni powszednie spowiedź odbywa się w godzinach:
rano
6:45 - 6:55
wieczorem
od 17:40
Istnieje
możliwość umówienia się w kancelarii na dłuższą rozmowę
połączoną z
przeżyciem sakramentu pokuty i pojednania.
W
przypadku zagrożenia życia spowiedź jest możliwa o każdej
porze dnia i nocy.
Zacznijmy
od Ewangelii
Czas
świąt – Bożego Narodzenia czy Wielkanocnych kojarzy się nam
nieodzownie z
rodziną, wspólnymi posiłkami, radością, ciepłem
i… wieloma kolejkami, w których musimy stać. Kolejkami do sklepów
ale także do konfesjonału, bo tak jest przyjęte, że dwa razy do
roku duża część polskich wyznawców Chrystusa do spowiedzi idzie.
Druga cześć – być może wcale nie mniejsza - do spowiedzi nie
chodzi wcale lub tylko „od wielkiego dzwonu”. Prawdopodobnie
gdyby przeprowadzić ankietę wśród chrześcijan na najbardziej nie
lubiany sakrament – spowiedź by ten „konkurs” wygrała; wielu
zapewne chciałoby zupełnego zlikwidowania Spowiedzi świętej.
Dlaczego? W niniejszych rozważaniach postaramy się przybliżyć
sens Sakramentu Pokuty i Pojednania i w ten sposób również
odpowiedzieć na powyższe pytania i wątpliwości.
Pisząc
o tym sakramencie warto na wstępie odwołać się do słów
Chrystusa, które wskazują na ogromną potrzebę spowiedzi w naszym
życiu. W Ewangelii św. Jana możemy przeczytać o dwóch darach
Zmartwychwstałego Jezusa – darze Ducha Świętego i darze
odpuszczania grzechów: A
Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał,
tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i
powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie
grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im
zatrzymane».
Jezus zatem dał swoim apostołom władzę bardzo szczególną –
odpuszczania grzechów – jednak dzieje się to nie mocą apostołów
czy dziś ich następców – biskupów czy prezbiterów. Duch Święty
jest sprawcą tego cudu, Jego moc sprawia, że winy są mi darowane
lub zatrzymane. Oznacza to jednak coś więcej – skoro
Zmartwychwstały Pan oddał w ręce swoich uczniów władzę
odpuszczania i zatrzymywania grzechów oznacza to, że On chciał ją
dać. Jezus pragnął, by ludzie mieli możliwość wyznawania swoich
grzechów. Odrzucając ten sakrament, innymi słowy, odrzucalibyśmy
pragnienie Chrystusa.
Jak
często chodzić do spowiedzi?
Przystępując
do Sakramentu Pokuty i Pojednania możemy zastanawiać się, jak
często powinniśmy to robić. Generalnie, zasada jest prosta w
przypadku popełnienia przez nas grzechów ciężkich. Wtedy należy
pojednać się z Bogiem po prostu jak najszybciej jak to jest
możliwe. Nie czekając do jakiejś ważniej uroczystości, świąt
czy nawet niedzieli. Naszą normą powinien być stan łaski
uświęcającej – czyli życie bez grzechu ciężkiego. Jednak co
wtedy, gdy nie popełniamy grzechów ciężkich lub występują one
bardzo rzadko w naszym życiu? Czy powinniśmy wtedy czekać do
momentu aż zgrzeszymy? W takim przypadku zalecana jest tzw. spowiedź
z pobożności, w trakcie której możemy wyznać grzechy lekkie i
pokusy – z tych bowiem też warto się spowiadać. Taka spowiedź
proponowana jest przez mistrzów życia duchowego w granicach
miesiąca. Spowiedzi z tzw. okazji I piątku miesiąca czy I soboty
miesiąca są właśnie dobrym przykładem spowiedzi z pobożności.
Jak
się spowiadać?
Myślę,
że wielu spośród nas zadaje sobie to pytanie – co zrobić żeby
dobrze się wyspowiadać. Chyba najprostszą i jednocześnie
najlepszą odpowiedź możemy znaleźć w każdej książeczce do
nabożeństwa. Odpowiedź zawarta jest bowiem w tzw. Pięciu
warunkach Sakramentu Pokuty, które chyba każdy z nas zna –
rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy,
spowiedź szczera oraz zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.
Myślę, że warto choć przez chwilę zatrzymać się na każdym z
tych punktów.
Czym
zatem jest
rachunek
sumienia
–
jest on przede wszystkim modlitwą. Modlitwą szczególną, która
moglibyśmy powiedzieć prowadzi nas do życia prawdziwego, do
wprowadzenia marzeń w rzeczywistość i do wyjścia ze świata
złudzeń. Tym jest patrzenie na nasze życie i uświadamianie sobie
znaków obecności Boga w nim. Nie można ograniczać rachunku
sumienia do badania grzechów, swoich win. Celem rachunku sumienia
jest odkrycie śladów Boga w istniejącej rzeczywistości, wyrobić
w sobie postawę znajdowania Go we wszystkich rzeczach i
wydarzeniach. W miarę upływu rozeznawania widzimy Boga coraz więcej
i głębiej. Właśnie poprzez rachunek sumienia możemy doświadczyć
głębię miłości kochającego Boga i dopiero w jej perspektywie
swój grzech. Widzę miłość Ojca i brak mojej miłości. Dopiero
dzięki takiej postawie i w takim świetle mogę przejść do
przypatrywania się swemu życiu. Warto w trakcie rachunku sumienia
nie tylko zauważać i nazywać po imieniu grzech, ale również
patrzeć na to, jakie są przyczyny moich upadków – gdzie jest
źródło mojego grzechu.
Mówiąc
o
żalu
za grzechy
możemy
wyróżnić doskonały – kiedy żałujemy z miłości; i
niedoskonały gdy źródłem naszego żalu jest strach przed karą.
Jeden i drugi rodzaj żalu jest wystarczający do tego, by otrzymać
rozgrzeszenie i ważnie przeżyć spowiedź. Natomiast nie są
wymagane do dobrego przeżycia żalu łzy. Nie musimy płakać, żal
to nie tylko chwilowe emocje i uczucia, to przede wszystkim
nastawienie naszego serca – woli i rozumu.
Myślę,
że zdajemy sobie sprawę, że nasze mocne
postanowienie poprawy
nie
może opierać się tylko na dobrych chęciach i pragnieniach, ale
potrzebna jest nasza współpraca z Bożą łaską jaką otrzymujemy
podczas spowiedzi. Jan Paweł II pisał, że Gdybyśmy
chcieli oprzeć postanowienie niegrzeszenia wyłącznie lub w głównej
mierze na własnych siłach, powołując się na rzekomą
samowystarczalność(..) to tak jakbyśmy mówili Bogu - bardziej lub
mniej świadomie- że już Go nie potrzebujemy.
Zatem do naszej szczerej chęci poprawy należy dołożyć jeszcze
unikania sytuacji, usuwania okoliczności, które umożliwiają nam
łatwiejsze popełniana grzechu, a także ciągłe ćwiczenie w sobie
silnej woli. Każdy wie, że jest to praca na całe życie, bo zawsze
mogą pojawić się nowe sytuacje, nowe osoby, które będą
nakłaniać nas do złego. Nasz duchowy rozwój nie jest przecież
ograniczony ani czasem, ani latami, ani sytuacją, ale najczęściej
naszym osobistym przyzwoleniem. Możemy zatem stwierdzić, że
nieodłącznymi elementami postanowienia poprawy jest mocna decyzja
woli, rozwaga i powierzenie swojej przyszłości Bogu. Potrzebna jest
także nasza wiara, że Bóg pozwoli nam to nasze postanowienie
zrealizować.
Dopiero
po tych trzech punktach przechodzimy do spowiedzi w powszechnym tego
słowa znaczeniu. Nasze
wyznanie
grzechów
powinno być szczere, całkowite. Warto również jeśli chcemy
dłużej porozmawiać z księdzem w trakcie spowiedzi wygospodarować
sobie na nią czas w dniu powszednim, gdyż jak dobrze wiemy w
niedzielę i uroczystości czy też rekolekcje kolejki zmuszają
nieraz kapłanów do tego, by udzielali rozgrzeszenia nie mówiąc
dłuższych nauk w trakcie trwania sakramentu.
Naszym
zadośćuczynieniem
jest
z całą pewnością pokuta , którą zadaje nam kapłan podczas
spowiedzi, warto jednak pamiętać także o tym, że z naszego serca
powinna także płynąc chęć do tego, by pojednać się ze
wszystkimi, których w jakikolwiek sposób skrzywdziliśmy w ostatnim
czasie – jeśli otrzymaliśmy przebaczenie to nie po to, by się
zamykać ale właśnie otwierać w miłości na drugiego człowieka.
Na
zakończenie
To
tak naprawdę tylko kilka myśli dotyczących Sakramentu Pokuty i
Pojednania, sakramentu któremu jakże często towarzyszy strach i
lęk – ale tylko wtedy, gdy pozwalam sobie na to, by Zły Duch mnie
zniewalał. Jeśli podczas przygotowania do spowiedzi patrzę na
Chrystusa i na jego radość z możliwości odpuszczenia mi grzechów,
jeśli przypominam sobie ten pokój serca, jaki przeżyłem po dobrze
przeżytej ostatniej spowiedzi – wtedy zamiast lęku dostrzegam
kochającego Boga. Przebaczenia potrzebuję każdy z nas i dobrze
wiemy, że sami często nie jesteśmy w stanie sobie wybaczyć. Jezus
jest w stanie to zrobić – jeśli tylko żałujemy i chcemy zerwać
ze swoim grzechem. Jeśli nie ma w nas takiej postawy, to nawet On
nie jest w stanie nam wybaczyć – nie może przebaczyć na siłę.
Dlatego też dał swoim uczniom możliwość zatrzymywania grzechów
– jeśli w kimś nie ma żalu, skruchy, jeśli ktoś woli trwać w
grzechu i złu, sam skazuje siebie na brak przebaczenia. Smutne to,
ale niestety coraz częściej występujące.