Listy księdza proboszcza

Listy ks. proboszcza – ks. Roberta Furmana– przejdź do katalogu


2020. 03.29  V niedziela Wielkiego Postu 

A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł".

Drodzy Bracia i Siostry!

Na naszym wydmowym wzgórzu wiosna. Na ubogiej glebie zakwitły tajemnicze kwiaty. Bardzo małe, delikatne, wątłe. Jedne z nich mają słoneczne barwy i zielone przypominające szczypiorek liście. Jest ich wiele. Dziwię się, że dotąd nie miałem okazji ich zobaczyć, a może przez te 8 lat miałem zamknięte oczy. Inne bardzo małe, białe jak kwiaty szparagów, ledwo odstają od ziemi na ugorze przy masztach i lipy koło starego kościoła, jest ich tysiące, to przepiękne kobierce. Jeszcze inne wabią niebieskim spojrzeniem, schowane przed mrozem w gęstwinie krzewów przy figurze Matki Bożej z Lourdes, na dole naszej parafialnej posesji. Nie znam waszych imion, nazw jakimi nazywają was botanicy. Jedne są jak słońce zmartwychwstania, inne jak biel łaski Bożej, te niebieskie jak oczy Maryi wpatrzonej w niebo.

Te cuda ziemi przypominają mi Ewangelię piątej niedzieli Wielkiego Postu. Rozmowę Jezusa Marii i Marty, wskrzeszenie Łazarza.

"Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł" – mówią zgodnie najpierw Marta, a później Maria do Jezusa z ledwo wyczuwalnym żalem i wyrzutem kogoś, kto kocha mimo wszystko, kocha do końca, ale nie rozumie. Nie rozumie nagłej choroby i śmierci brata Łazarza. Śmierci, która przyszła nie czekając, zabrała, co swoje i poszła. Mówią zgodnie, bo to jest ich wspólne doświadczenie, nie raz sobie mówiły w chorobie brata, gdyby był z nami Jezus, na pewno nic by się nie stało.

"Panie, gdybyś tu był".

Panie, czy to nie nasze pytania o Twoją obecność w tym czasie? W czasie Wielkiego Postu wciąż o to pytamy? Gdzie jesteś w naszym doświadczeniu z koronawirusem. Gdzie jesteś? Gdybyś tu był, to nie byłoby koronawirusa? Gdybyś tu był… A jak nie będziemy na Eucharystii, to Ty będziesz z nami? A za tydzień, czy wjedziesz do Jerozolimy na osiołku, to gdzie będą tłumy, które Ciebie witały? Kto z nas powita Ciebie, kto odważy się? A jeżeli nie będziemy mieli możliwości uczestniczyć w Triduum Paschalnym, we wspólnocie, to Ty będziesz z nami, czy Ciebie nie będzie? Jezu gdzie jesteś? Czy jesteś tylko wtedy, gdy przychodzimy do Ciebie? Czy w ten sposób nie ograniczam Twego zmartwychwstania, Twojej obecności do mojej pobożności? Czyż Ty nie jesteś większy od naszej wierności?

To pytania o nasze spojrzenie, o nasz duchowy wzrok, czy wierzysz w Jezusa?

Czy wierzysz, że On wskrzesza do życia, że On daje życie wieczne. Taki sens ma rozmowa z Martą.
Powiedział do niej Jezus: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?" Odpowiedziała Mu: "Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat".

W minionym tygodniu pożegnaliśmy ks. Piotra Pawlukiewicza. Kapłan Archidiecezji Warszawskiej żył 60 lat. To nasz dwa lata starszy kolega od lat trapiony chorobami, które coraz bardziej utrudniały mu życie. On je włączył w swoje powołanie, uczył się je nieść z wiarą. Jakże piękna postać, jakże prawdziwa, głęboko ludzka. W jednym z wywiadów, które przeprowadzono z ks. Piotrem trzy lata przed śmiercią, zwróciłem uwagę na piękne pełne empatii, miłości, wewnętrznej radości spojrzenie redaktora. To było dla mnie niezwykle piękne spojrzenie, spojrzenie młodego człowieka, który miał przed sobą skarb, piękne człowieczeństwo księdza Piotra. Czy wobec świętości Boga, która objawia się w człowieku możemy zachować się inaczej? To księdza Piotra Bóg pytał w o wiarę, czy wierzysz w życie wieczne, czy wierzysz, że jestem mocniejszy niż twój krzyż, twoja choroba, że jestem w niej obecny, że kształtuję ciebie według mojej boskiej woli. A myśmy go słuchali i patrzyli na dzieło Boga, któremu się poddał.

W tym tygodniu 2 kwietnia przypada 15 rocznica śmierci św. Jana Pawła II, przypominamy sobie wylanie miłości do naszych serc, gdy odchodził w cierpieniu do Domu Ojca. To nie tyle był żal, co wzruszenie, to podniesienie naszych dusz do Boga, poczuliśmy się kochani i napełnieni miłością, by móc towarzyszyć tamtej śmierci naszego świętego Pasterza.

Pan Bóg daje nam w tym roku szczególny czas. Pozwala nam, podobnie jak Izraelitom, przeżyć czas wędrówki przez pustynię. Izrael zachował w pamięci tamte wydarzenie, świętując święto namiotów. Do dziś wierzący Żydzi przez siedem dni przebywają w namiotach stawianych obok domu lub w pokoju. Czynią to dla przypomnienia czasu, kiedy doświadczali bliskości Pana Boga i Jego interwencji, czasu kiedy otrzymali Torę na Górze Synaj, kiedy zawarli Przymierze z Bogiem, kiedy Bóg uczynił z nich lud kapłański.

Nasz czas, kiedy zostaliśmy zaproszeni do nieopuszczania naszych domów z powodu koronowirusa, nie musi być czasem ograniczenia. Czasem uwięzienia. W Bogu, to czas spotkania. Nasze domy mogą być Namiotem Spotkania. Namiotem modlitwy, czytania Słowa, dzielenia się wiarą. Może to być czas bliskości Pana, mimo że tak wiele zagrożeń, w Jego ręku jesteśmy bezpieczni. Możemy śpiewać Bogu o naszej miłości, jak śpiewa Eleni: „Tylko w twoich dłoniach, jestem jak melodia. Tylko w twoich rękach mogę, żyć bez lęku”.

Te kwiaty z naszego kościelnego ogrodu, pełnego naturalnego piękna, mają swoje imiona. To imiona naszych żon, imiona naszych mężów, imiona naszych dzieci, braci i sióstr, imiona naszych babć i dziadków, imiona naszych przyjaciół. To w nich Bóg zechciał ukryć blask swego zmartwychwstania, piękno miłości, która staje się łaską, wszystko przemienia w dar i obdarowanie, wdzięczność i czułość. To niebo, które zamieszkało w naszym spojrzeniu, w naszej kontemplacji dobra ukrytego przez naszego niebieskiego Ojca w sercu drugiego.

Z tego Wielkiego Postu wyjdziemy inni, przemienieni łaską Boga.

Wierzysz w to?
Odpowiedziała Mu Marta: "Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat".

A Ty wierzysz w to? Dla wiary twojej tak się stanie.

Chociaż w małej wspólnocie, to poszerzonej przez Ducha świętego do krańców świata, modlimy się o to, byśmy uwierzyli, byśmy pozwolili Bogu, by nas przemienił, by wydobył, nas z grobu naszego egoizmu i lęku.


Za dwa tygodnie zaśpiewamy: Wstał przeniknął nasze mury cud natury. Alleluja.



2020. 03.22  IV niedziela Wielkiego Postu
Jezus idzie z nami.
Drodzy Bracia i Siostry!

Jezus idzie z nami. Wyprowadził nas na pustynię. Przygotowując nam czas łaski, czas duchowej walki, wśród pokus i idoli tego świata. Duchowa wędrówka przez pustynię, to czas, kiedy nie mamy naszych zabezpieczeń, na których opieramy naszą egzystencję. Nie ma wody, nie ma chleba, nie ma pracy. Jest tylko to jedno pytanie, które Izraelici zadawali sobie przy wodach Massa i Meriba: czy Bóg rzeczywiście jest z nami? Czy rzeczywiście to On nas prowadzi? Kiedy skupiamy się na naszych brakach i niedostatkach, zaczynamy się bać, zaczynamy szemrać i narzekać na nasz los.

Ale Jezus zaprasza nas do modlitwy, bo ona prowadzi nas do wiary, do zaufania Bogu. Wtedy widzimy, że pustynia, to nie tylko same braki, to chwile, kiedy Pan nas pociesza i umacnia, daje znaki swojej obecności i swojej mocy. Takim umocnieniem było Przemienienie Pana Jezusa na Górze Tabor. Zostaliśmy zaproszeni, aby słuchać Jezusa. „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego słuchajcie.” Wiara rodzi się z tego co się słyszy. Z głupstwa przepowiadania Słowa. Słuchanie to uprzywilejowany sposób modlitwy, jeszcze bardziej mocny, niż mówienie do Boga. Kiedy chcemy tylko mówić, często nie słyszymy tego, co do nas mówią inni. Tak jest z ludźmi, tak też jest z modlitwą, która jest dialogiem, rozmową z Bogiem. Weź do ręki Pismo św. bo ono jest listem miłosnym Boga do nas ludzi. Wsłuchuj się w głos Oblubieńca.

W 3 niedzielę Wielkiego Postu Pan Jezus zatrzymał się przy studni Jakuba w Samarii, prosił Samarytankę o kubek wody. Daj mi się napić. Tak samo będzie wołał w Wielki Piątek z wysokości krzyża: Pragnę. Jezus pragnie, pragnie naszej miłości. Jezus chce wyzwolić w nas potężne źródło miłości i miłosierdzia. „O gdybyś znała dar Boży, prosiłabyś, a dałbym źródło wody żywej.” A mówił to zapowiadając dar Ducha Świętego. Ducha w którym wszyscy możemy wołać do Boga: Abba, Ojcze! Jezus zatrzymał się przy studni, aby rozmawiać z nami, o tym co nosimy w naszych sercach. Wszystko powiedział, co uczyniłam – powie Samarytanka mieszkańcom swojego miasta. Jezus wyszedł, aby docierać do naszych serc i sumień. Jezu przyjmij nasze pokorne przyznanie się do przewinień i podźwignij nas w swoim miłosierdziu.

W trudnym czasie duchowych zmagań, Pan Bóg przewidział duchową radość. Czwarta niedziela Wielkiego Postu to w duchowej drodze tego czasu niedziela radości. Czy rzeczywiście mamy się z czego cieszyć? „Pan jest z tobą dzielny wojowniku”, usłyszy od Anioła Gedeon w trudnych okolicznościach życia. Odpowiedział mu Gedeon: "Wybacz, panie mój! Jeżeli Pan jest z nami, skąd pochodzi to wszystko, co się nam przydarza?". Skąd nasza radość? Przecież nie z koronawirusa. Słowo dzisiejszej niedzieli prowadzi nas do źródła radości Kościoła. Tym źródłem jest Chrystus, Światłość świata. „Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło życia”.
Powodem naszej radości jest spotkanie Jezusa na drogach naszego życia. Kościół łączy tę radość z przygotowaniem do chrztu katechumenów. Kiedy poznali to co jest w ich sercu, w jakiej ciemności żyli (na przykładzie Samarytanki), Kościół prowadzi ich dalej do Chrystusa, który jest Światłością świata. W Nim katechumeni otrzymują światło na swoje życie. Tak prowadził swoją wspólnotę w Efezie św. Paweł. Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu: postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda”. Zatem światło Chrystusa, poznanie Jezusa i Ewangelii oświeca historię naszego życia. Tak jak niewidomy od urodzenia z dzisiejszej Ewangelii zaczynamy widzieć. Widzieć to znaczy nie tylko odbierać światło, to znaczy również, móc kierować swoim życiem, dokonywać odpowiednich wyborów. Ten niewidomy został uwolniony od codziennego żebrania w trosce o swoje życie, o chleb. Zaczął na nowo widzieć świat, innych ludzi. Zaczął widzieć sens swojego życia, swoich cierpień. Chrześcijanin otrzymuje światło na krzyż swojego życia. Widzi sens krzyża i cierpienia w kontekście życia wiecznego.

Ta czwarta niedziela pyta nas o naszą radość, pyta nas o nasze spotkanie z Jezusem. Czy już Go spotkałeś? Czy już oświecił twoje życie? Powiedz konkretnie gdzie i kiedy? Podziel się tym z twoją rodziną. Czas epidemii może być bardzo trudny dla naszych relacji, może być trudnym egzaminem z miłości. Ale tak jak rodzice niewidomego zobaczyli cud przejrzenia, tak możemy zobaczyć cud w sercach naszych dzieci, w sercu współmałżonka. Możemy się tym podzielić. Taki jest sens domowego kościoła - rodziny, która opiera swoje życie o Chrystusa.
Trudne czasy wymagają również trudnych decyzji, wymagają ludzi o odnowionym sercu. Ludzi o nowym spojrzeniu. Powodem do radości jest postawa tak wielu ludzi w walce z pandemią koronawirusa. Dziękuję za gotowość pomocy w sercach naszych braci i sióstr, którzy chcą się podzielić swoim czasem, gotowi są śpieszyć z pomocą. To odpowiedź Ducha Świętego, na rozproszenie i niemożliwość spotykania się w większej wspólnocie. Modlimy się razem o to, byśmy ten czas przeżyli w duchowej jedności, byśmy jeszcze bardziej zatęsknili za wspólnymi liturgiami. Niech Pan nasz Zwycięzca śmierci, piekła i szatana doda nam wiary, nadziei i miłości.
Odwagi nie bójcie się!
Wasz proboszcz Robert.